kobiecość.



Nierandkowalna. Taka byłam. Jak już mi się ktoś spodobał to najczęściej pod wpływem alkoholu robiłam coś głupiego i tyle z tego było. Niedelikatna. Ze swojej kobiecości uczyniłam negatyw. Nie potrafiłam zaakceptować swojej subtelności i piękna. Miałam całkowicie zaburzony obraz siebie. Niedostępna. Jako nastolatka przeczytałam, że żeby się podobać należy udawać niedostępną. Efekt? Podkochiwanie się latami zakończone całkowitą porażką. Nigdy nic po sobie nie dałam poznać. Byłam złośliwa i nieprzyjemna. Zakompleksiona. Widzę, że Bóg to leczy. Oddaje mi moją kobiecość. Budzi we mnie pragnienie spotkania się z kimś tak o, na kawę. Leczy mój lęk przed relacjami. Starajmy się akceptować swoje piękno i wyjątkowość, bo to wielkie dary, którymi jesteśmy obdarowane. Burzmy fałszywe obrazy siebie, które budujemy w swoich głowach. Pamiętajcie: SIŁA JEST KOBIETĄ.



bluza - H&M, 2 lata
kolczyki - nie wiem
spodnie - Medicine
czapka - Tommy Hilfiger
buty - Reebook
wow, wyjątkowo nic z lumpa.


Komentarze