nieOBOJĘTNOŚĆ.



Dwa lata temu wracając z rodzicami z Izraela nocowaliśmy z Warszawie w hostelu, w którym mieszkali emigranci z Ukrainy. Pamiętam swoje wkurzenie na to, że śpimy w takim marnym (w moim mniemaniu) miejscu. Rano obrażona zeszłam do kuchni, w której mama przygotowała ogromne śniadanie i zaprosiła chłopaków do stołu. Zaczęli o sobie opowiadać -  przez kolejne 4 dni miałam ściśnięty żołądek i chciało mi się płakać. W głowie pojawiło się wiele pytań: "Dlaczego tym ludziom jest tak trudno?", : Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy?", "Co mogę zrobić żeby to zmienić?". Wtedy oczywiście uważałam, że nic. Nie zwróciłam na jedną rzecz uwagi - jeden z naszych rozmówców powiedział  nam, że ten wspólny niedzielny posiłek, to najmilsze kilka godzin  jego życia. Drobiazg prawda?
 Przed chwilą tamta sytuacja wróciła do mnie jak bumerang.
 Odprowadziłam na dworzec koleżankę, pogadałyśmy, wyściskałyśmy się i potuptałam do domu. Na światłach podeszła do mnie grupa osób mówiących po rosyjsku i poprosiła o wskazanie drogi. Kiedyś bym pewnie nerwowo pokręciła głową, albo zawołała, że nie mam czasu ,ale przecież postanowiłam starać się o to, żeby nigdy nie odwracać głowy od potrzebujących (na jednym kazaniu ksiądz tłumaczył taką postawę dostrzegania sytuacji, w której potrzebna jest moja pomoc na przykładzie Maryi, która w Kanie zauważyła, że nie mają już wina (J 2,3). W rezultacie szukałam z nimi kierowcy i po kilku telefonach i w wielkim zamieszaniu zaprowadziłam zagubionych, przestraszonych i zmęczonych dwudziestogodzinną podróżą ludzi do celu. Żebyście widzieli ich wdzięczność! Nie kupiłam im domku z ogródkiem, nie siedziałam z nimi w szpitalu trzymając za rękę, nie pikietowałam na ulicy. Ja po prostu zaopiekowałam się nimi gdy zagubieni krążyli po obcym mieście ledwo dukając coś w języku polskim. Jaka refleksja? Nie musisz lecieć do Afryki, żeby zrobić coś dobrego. Czasem tylko wskaż komuś drogę,  nie odwracaj głowy gdy ktoś płacze, albo zaproś na obiad koleżankę, która ma atak depresji i jej się wydaje, że została sama na świecie.  Naprawdę możemy zmienić świat i nie potrzebujemy do tego urody Angeliny Jolie i portfela Donalda Trumpa, a jedynie otwarte serce i oczy, które widzą proszący o pomoc wzrok drugiej osoby.



Komentarze

  1. Anioły ! Bóg obdarzył ich wrażliwością, dzięki której widzą Chrystusa w każdej napotkanej osobie, obdarzają miłością i troską - wiem to z autopsji :) Niech Duch Święty prowadzi ich tak dalej a Maryja otacza opieką!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami wystarczy podać dłoń, nas to nic nie kosztuje, a komuś możemy zmienić świat :) Bóg przez nas działa!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz